Czas wyborów

Egzamin dojrzałości, jak potocznie nazywamy egzamin maturalny określany jest tym mianem nie tylko ze względu na swój charakter – to pierwszy tak poważny egzamin w okresie edukacji i jednocześnie swego rodzaju zwieńczenie okresu szkolnego. Po maturze mamy wykształcenie przynajmniej średnie (w zależności od rodzaju kończonej szkoły, być może maturzysta jest jednocześnie absolwentem technikum lub szkoły zawodowej i po pomyślnym zdaniu egzaminu zawodowego będzie posiadał jednocześnie zawód). Z wykształceniem średnim otwiera się przed młodym człowiekiem szereg możliwości co do jego dalszej edukacji lub, być może, początku kariery zawodowej.
Zdania w tym temacie są mocno podzielone. Przez dłuższy czas panował trend i zdecydowana większość młodych osób po ukończeniu szkoły średniej szła na studia, nierzadko bez większej refleksji co do wyboru kierunku. Część osób wybierała szkoły policealne, będące swoistą alternatywą, bo na pewno krótsze niż studia wyższe, a również dające możliwość zdobycia konkretnego zawodu.
Ostatnio sytuacja ta zdaje się nieco odmieniać. Młodzi ludzie trochę już buntują się przed tym automatycznym zapisywaniem się na studia, bo – jak sami twierdzą – sam dyplom niewiele dziś znaczy na rynku pracy. Doświadczenie jest cenniejsze.

W związku z niżem demograficznym maturzystów zrobiło się coraz mniej, toteż i nowych żaków na uczelniach brakuje. W czasie wyżu uczelnie ścigały się w zdobywaniu nowych uczniów, wymyślając coraz to ciekawsze kierunki studiów, niekiedy same nazwy niewiele mówiły lub bywały mocno mylące i więcej informacji dawał dopiero opis kierunku, plan studiów z wyszczególnieniem przedmiotów czy profil absolwenta kierunku. W czasie niżu demograficznego nierzadko zaczyna brakować chętnych do podejmowania się nauki na różnych nowopowstających kierunkach i dochodzi do sytuacji, że kierunki w ogóle się nie otwierają lub nawet poszczególne wydziału uczelni wyższych muszą ja zupełnie wycofywać z oferty.

Wybór studiów dla młodego człowieka to nie lada wyzwania. Sama decyzja o podejmowaniu kształcenia wyższego to już dylemat – tyle sprzecznych głosów się słyszy zewsząd, czasami nie wiadomo już, kogo słuchać.
Rodzice chcą wspierać nas, znając naszą osobowość i charakter, z drugiej strony mogą czasami mieć pewną konkretną wizję naszej kariery zawodowej i – bardziej lub mniej świadomie – pchać nas w tym, konkretnym kierunku. Nauczyciele w szkołach sprowadzają nas na ziemię, każą myśleć o rynku pracy i jego sytuacji za kilka lat, kiedy będziemy wychodzić z uczelni i podejmować się pierwszego zatrudnienia. To bywa brutalnym zderzeniem z rzeczywistością, ponieważ mając pewną wizję siebie, swojego przyszłego życia i kariery zawodowej lub chociażby jej początku, ktoś może w dosyć prosty sposób zburzyć te nasze marzenia i – w przypadku słabszego charakteru czy osoby zwyczajnie mniej zdeterminowanej – wzbudzić wątpliwości oraz może nawet zupełnie oderwać kogoś od wcześniej obranego planu.
Zdarza się, że młodzi ludzie kierują się najbardziej trendem wśród grupy rówieśniczej. Bez pomysłu na siebie, idzie się na kierunek studiów taki, jaki wybiera jakaś część znajomych lub nawet najliczniejsi z nich. Kierunek może wydawać się łatwy, możemy sobie na nim poradzić. Może nam się on spodobać, może dać nam szanse rozwinąć skrzydła i odnaleźć ścieżkę kariery dla siebie. Bywa jednak tak, że kierunek okazuje się nietrafiony. Wtedy albo szybka zmiana, albo, z powodów czasami osobistych, ambicji własnych lub cudzych, ze względów ekonomicznych lub z silnej chęci nie zawiedzenia kogoś bliskiego, młody student nie zmienia kierunku kształcenia i brnie do końca, ucząc się czegoś zupełnie go nie interesującego, wiedząc, że pracy w tym fachu szukać na pewno nie będzie.

Jakiej by wizji nie zakładać, osoba, która zdecydowała się rozpocząć kształcenie na uczelni wyższej, warto, aby wraz z początkiem roku akademickiego pomyślała o tym, jak może się najbardziej efektywnie rozwijać, kształcić (poza studiami), co może zrobić w danym mieście lub na samej uczelni, aby okres studiów był czasem jak najbardziej spożytkowanym. Jest mnóstwo opcji do wyboru – staże, wolontariat, działalność w kołach naukowych, klubach sportowych, samorządzie studenckim. Wszystko to w obrębie swojej uczelni lub nawet w instytucjach niezależnych od szkoły.
Taka działalność, zwłaszcza jeśli będzie połączona z kierunkiem studiów, może okazać się bezcenna na rynku pracy – to świetny wpis w CV na początek, to z całą pewnością możliwość nawiązania pierwszych kontaktów zawodowych, które nigdy nie wiadomo kiedy, mogą nam się przydać. Dodatkowe zajęcia w trakcie nauki pozwalają nabyć wiedzę praktyczną (bo na uczelni, nie kryjmy się, ale niestety jednak w większości teoretyczną). Obawa przed natłokiem obowiązków i zbyt małą ilością czasu na realizację tego wszystkiego może być świetnym pretekstem do podjęcia wyzwania i nauczenia się okiełznania kalendarza oraz nauki doskonałej i jak najbardziej wydajnej organizacji swojego czasu. To zaprocentuje zarówno w pracy zawodowej jak i życiu osobistym.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here